Trwa ładowanie...

Pozaustrojowe natlenianie krwi (ECMO) to ostatnia nadzieja dla najciężej chorych na COVID-19. O leczeniu na pierwszej linii frontu opowiada dr Mirosław Czuczwar

East News
East News (W Polsce jest 5 ośrodków, którą są w stanie zastosować terapię ECMO u pacjentów z COVID-19, u których płuca przestały działać)

Pozaustrojowe natlenianie krwi tzw. ECMO to terapia ostatniej szansy, która jest stosowana u pacjentów z COVID-19, u których ze względu na uszkodzenie płuc nie pomaga już nawet respirator. Terapia jest stosowana tylko w pięciu ośrodkach w Polsce. Są nią zainteresowani m.in. Amerykanie.

1. ECMO - sztuczne płuco w walce z COVID-19

Najcięższe przypadki zachorowań na COVID-19 ze wschodniej Polski trafiają do lubelskiej Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii SPSK1. Tu od 4 lat działa Ośrodek Pozaustrojowego Leczenia Ciężkiej Niewydolności Wielonarządowej, który ma doświadczenie m.in. w leczeniu ciężkich postaci wirusowych zapaleń płuc. Bazując na tym doświadczeniu lekarze ratują covidowych pacjentów przy pomocy ECMO, czyli sztucznego płuca.

O leczeniu na pierwszej linii frontu i misji medycznej w Stanach Zjednoczonych opowiada w rozmowie z WP abcZdrowie dr hab. Mirosław Czuczwar, kierownik II Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

Dr hab. Mirosław Czuczwar
Dr hab. Mirosław Czuczwar (arch. prywatne)
Zobacz film: "Koronawirus w Polsce. Czym leczeni są pacjenci? Prof. Flisiak odpowiada"

Katarzyna Grzęda-Łozicka, WP abcZdrowie: Leczy pan najciężej chorych pacjentów z COVID-19. Jak duża to grupa i z jakimi objawami do was trafiają?

Dr hab. Mirosław Czuczwar, kierownik II Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii SPSK-1 w Lublinie: Na oddział intensywnej terapii trafiają pacjenci ze skrajnie ciężkimi postaciami zapalenia płuc w przebiegu COVID-19 i na szczęście jest to proporcjonalne mała grupa chorych. Zdecydowana większość pacjentów nie wymaga żadnych działań - tylko izolacji. Kolejna grupa chorych wymaga tylko tlenoterapii i leczenia objawowego. I ostatnia grupa - to pacjenci, u których dochodzi do niewydolności oddechowej wymagającej wentylacji zastępczej. Do nas trafiają tylko ci chorzy, którzy wymagają respiratora lub ECMO, czyli jeszcze bardziej zaawansowanego sposobu na natlenowanie krwi. Ze wszystkich hospitalizowanych pacjentów w Klinice Chorób Zakaźnych w naszym ośrodku leczyliśmy ok. 80 osób, z czego 11 trafiło na Oddział Intensywnej Terapii. To pokazuje proporcje.

Czyli tych najciężej chorych jest stosunkowo niewiele?

Tylko ok. 20 proc. chorych wymaga hospitalizacji. To z jednej strony dobra wiadomość, z drugiej strony z epidemiologicznego punktu widzenia jest to sytuacja trudna, bo większość chorych jest bezobjawowa i dlatego oni są zagrożeniem, bo nie wiedzą, że są chorzy a zarażają.

Jak wygląda przebieg choroby u tych najciężej chorych pacjentów?

Wciąż pozostaje wiele niewiadomych w kwestii wirusa SARS-CoV-2. Na pewno wiemy, że zakażenie u większości chorych przebiega bezobjawowo i że głównym narządem, który atakuje wirus jest układ oddechowy. To potwierdzają nasze dotychczasowe obserwacje. Chorzy, u których rozwija się zapelenie płuc wymagają hospitalizacji, część z nich trafia na intensywną terapię.

W jaki sposób są leczeni ci najciężej chorzy? Czy są jakieś konkretne terapie, które się u nich stosuje?

Nie. Niestety, dopóki nie będziemy dysponować celowanym leczeniem o udowodnionej skuteczności to leczymy tych chorych dokładnie tak samo, jak leczy się np. ciężkie zapalenie płuc w przebiegu grypy. To jest leczenie polegające na podtrzymywaniu funkcji narządów. Na ogół zaczyna się od wentylacji mechanicznej, potem stabilizacji układu krążenia. U chorych, u których dochodzi do pogorszenia funkcji narządów najpierw zaczynamy od respiratora, a jeśli to nie pomaga to stosujemy sztuczną nerkę albo ECMO.

Problem z tą chorobą jest taki, że zakażenie trwa długo i powoli dochodzi do ustępowania objawów, a niestety - każdy dzień pobytu na intensywnej terapii jest dużym zagrożeniem dla chorego, bo to, co my robimy to medycyna skrajnie inwazyjna. Nawet same leki - oprócz tego, że pomagają choremu, mają również spore działania niepożądane, podobnie jak wszystkie terapie ratujące życie, które są niestety obarczone możliwością wystąpienia powikłań.

Na czym dokładnie polega terapia ECMO?

Samo ECMO to aparat do pozaustrojowej oksygenacji. Jest on używany albo w niewydolności krążenia, albo w skrajnie ciężkiej niewydolności oddechowej. W Polsce w tej chwili wyznaczono 5 ośrodków, które dysponują możliwością leczenia ECMO pacjentów z COVID. Z tego co mi wiadomo - do tej pory korzystano z tej metody w 3 placówkach.

Konieczność zastosowania pozaustrojowego natlenowania krwi wynika z tego, że w niektórych przypadkach respirator nie jest w stanie wtłoczyć wystarczającej ilości tlenu do krwi pacjenta, czyli płuca pacjenta w ogóle już nie działają. Wtedy musimy wypompować krew z chorego do oksygneneatora - takiego sztucznego płuca, tam ją natlenić i wpompować ją z powrotem do chorego. Natomiast ta metoda sama w sobie nie leczy, ona daje tylko czas, żeby układ oddechowy pacjenta się zregenerował.

Jakie są rezultaty zastosowania tej terapii?

Na razie mieliśmy 4 chorych z tą skrajną niewydolnością oddechową, u których respirator już nie działał i zastosowaliśmy ECMO. Dwójka z nich w stanie dobrym została wypisana z oddziału intensywnej terapii, a dwóch pozostałych zmarło. Czyli na razie możemy mówić o 50 proc. skuteczności.

Do Lublina są transportowani najciężej chorzy na COVID-19 pacjenci z Polski wschodniej
Do Lublina są transportowani najciężej chorzy na COVID-19 pacjenci z Polski wschodniej (arch. prywatne)

Niedawno był pan z grupą polskich lekarzy na misji medycznej w Chicago. Podobno Amerykanie są mocno zainteresowani stosowaną w Polsce metodą ECMO?

Amerykanie patrzą z dużym zainteresowaniem na możliwość leczenia przy pomocy ECMO w ramach oddziałów intensywnej terapii. Rozmawialiśmy z nimi też sporo na temat sposobów wentylacji mechanicznej tych chorych.

My z kolei przede wszystkim mieliśmy okazję zobaczyć ogromny szpital polowy, który tam bardzo szybko powstał - na 2,5 tysiąca łóżek. Co ciekawe - w czasie naszego pobytu w tym ogromnym gmachu przebywało tylko kilkunastu chorych. Oni go nie demontują, on cały czas tam stoi na wszelki wypadek tej drugiej fali, o której się tak wiele mówi. Dziś nikt nie wie, czy do niej dojdzie, jakie będzie jej nasienie, czy wirus zmutuje? Za wcześnie by o tym wyrokować.

Widzieliśmy też, w jaki sposób gwardia narodowa wspierała pracowników służby zdrowia w walce z koronawirusem. To też jest coś, co wydaje nam się, że mogłoby być u nas wdrożone z wykorzystaniem wojsk obrony terytorialnej, jeżeli oczywiście byłaby taka potrzeba w przyszłości.

Polska misja medyczna w Chicago
Polska misja medyczna w Chicago (arch. prywatne)

Czy są jakieś terapie poza ECMO, z którymi amerykańscy lekarze wiążą duże nadzieje?

Mieliśmy nadzieję, że badania w kierunku remdesiviru będą obiecujące. W jednym z większych szpitali, który odwiedziliśmy były prowadzone badania na temat tej terapii, natomiast wyniki okazały się rozczarowujące. Dziś wiemy, że jedyny efekt, jaki udało się uzyskać, to skrócenie czasu wiremii, czyli wirus krócej utrzymywał się organizmie pacjenta, natomiast nie przełożyło się to na efekty kliniczne. Amerykanie są teraz dosyć sceptycznie nastawieni do tych wszystkich nowych terapii, biorąc pod uwagę, że też próbowali podawać różne leki, stosować różne procedury, natomiast większość z nich okazywała się nieskuteczna, a nawet szkodliwa.

Takie nawoływanie do podawania pacjentom czegokolwiek, bo nie ma sprawdzonych terapii, traktuję z dużą ostrożnością, bo naczelną zasadą w medycynie jest "Primum non nocere", czyli po pierwsze nie szkodzić. Na to też należy zwrócić uwagę.

Zobacz także: Koronawirus. Jak długo zajmuje chorym powrót do normalnego funkcjonowania?

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze